Przepraszam za tak długą nieobecność, ale dopiero niedawno wróciłam z wakacji i byłam mile zaskoczona ilością odwiedzin bloga (100+!) oraz komentarzami pod pierwszym rozdziałem.
Zapraszam więc na kolejny - staram się pisać długie rozdziały, ale nie wiem czy mi wychodzą.
Miłej lektury!:-)
Rozdział 2
Upływające wakacje
Wakacje mijały coraz szybciej. Ariana mieszkała u
Malfoy’ów – u siebie – już drugi tydzień. Wraz z bratem i jego przyjacielem
nadganiała stracone szesnaście lat.
- To co? –
zapytał Blaise. – Może Quidditch?
- Chętnie! –
uśmiechnął się Draco, patrząc wyczekująco na Arianę.
Dziewczyna nie
powiedziała nic, co przyjaciele uznali za zgodę. W głębi duchu Ariana wzdrygała
się na samą myśl o Quidditchu. Bała się wysokości, ale dla brata… dla brata
może spróbować.
Draco już
szybował nad mini boiskiem, kiedy Ariana doszła. Była się przebrać. Miała na sobie
dopasowany strój sportowy. Blaise’a jeszcze nie było, pewnie szukał dobrej
mioty dla siostry swojego przyjaciela.
Ariana
przyglądała się w milczeniu akrobacjom brata kiedy ktoś nagle podniósł ją do
góry i zaczął się kręcić wokół własnej osi. Dziewczyna wrzeszczała - bardziej z zaskoczenia niż ze strachu.
Zobaczyła, że Draco się uśmiecha.
- Puść mnie –
pisnęła w końcu, słysząc perlisty śmiech mulata.
Postawił ją na
ziemi, a ona szybko się od niego odsunęła.
- Nigdy więcej
tego nie rób – syknęła.
Kiedy jednak
zauważyła, że Zabini nadal się uśmiecha, sama się uśmiechnęła.
- Czy ktoś ci
kiedyś mówił, że masz śliczne dołki w policzkach? – szepnął Blaise prosto do
ucha blondynki.
- Tak –
uśmiechnęła się sarkastycznie Ariana. – Mój były.
Odwróciła się na
pięcie, trzymając w ręce miotłę. Odeszła kilka kroków i wzbiła się w powietrze,
zostawiając Blaise’a w głębokiej zadumie.
***
Od kilku godzin
grali w Quidditcha. Ariana okazała się najlepsza na pozycji pałkarza. Trzy razy
zrzuciła Draco z miotły, a Blaise’a pięć.
- Wiesz co? –
syknął Draco przez zaciśnięte zęby. – Powinnaś być Diablicą, a nie… wyglądasz
jak jakiś anioł. Nawet nie mamy dla ciebie ksywki!
- Ja mam!
Miotająca Bólem Anielica – warknął Blaise, zbierając się z mokrej trawy.
Ariana od
dłuższego czasu krążyła nad chłopcami, którzy masowali obolałe miejsca.
- Przydałabyś
się do czegoś i poszła po lód – warknął Draco.
- Albo sama byś
nas pomasowała – dodał Blaise.
- To ja idę po
lód – uśmiechnęła się Ariana, lądując koło chłopaków. Pocałowała obojga w
policzek; Smok tylko mlasnął z dezaprobatą, a Diabeł widocznie się zarumienił.
Ariana się
roześmiała i ruszyła w stronę Malfoy Manor.
- Masz za ładną
siostrę – warknął Zabini, kładąc się wygodnie na trawie.
- Po prostu
przyznaj, że ci się podoba – odparł wesoło Draco.
- Może –
powiedział Blaise, wpatrując się w niebo, które swoim kolorem przypominało oczy
Ariany.
Minęło
kilkanaście minut, a Ariana dalej nie wracała. Chłopcy uznali, że jak siostra
Draco wróci to poinformują ją o jej nowej ksywce i zawołają mamę, żeby zrobiła
im zdjęcie. To był interesujący dzień.
Po prawie
godzinie wróciła Ariana, która przebrała się w inne ubranie, ale zostawiła
niedbałego kłosa, którego miała podczas Quidditchu. W dłoniach trzymała dwa,
duże worki lodu.
- Więc – zaczął Draco
– skoro raczyłaś się pojawić to mamy dla ciebie ksywkę. Zbuntowana. – Kiedy zauważył,
że Ariana pytająco uniosła brwi, pozwolił Blaise’owi wyjaśnić:
- No bo
wyglądasz jak anioł, ale wcale się tak nie zachowujesz. No to jesteś takim
Zbuntowanym Aniołem. A łatwiej się mówi Zbuntowana.
- Rozumiem –
kiwnęła głową Ariana, delikatnie się uśmiechając.
Chłopcy
przyłożyli lód do bolących miejsc. W końcu lepiej się poczuli i zawołali mamę
Draco i Ariany, aby zrobiła im trzy magiczne zdjęcia – po jednym dla każdego.
Każdy dostał
inne zdjęcie i każdy był zadowolony.
Wrócili do domu.
BLAISE
Siedzieliśmy w pokoju Smoka i piliśmy sok
dyniowy. Draco, żywo gestykulując, opowiadał o Hogwarcie – o jego dokładnym
wyglądzie, o tajnych przejściach, o nauczycielach i plotkach jakie były przed
wakacjami „na czasie”.
Ariana słuchała go z zaciekawieniem. Zbuntowana, szeptały moje myśli.
Wpatrywałem się w nasze zdjęcie, które było dzisiaj zrobione przez Cyzię – bo
tak mama Malfoy’ów kazała mi na siebie mówić.
Wpatrywałem się w siostrę Dracona. W jej
bladych policzkach tworzyły się dołki. Dodam, iż to były dołki bardzo seksowne.
B a r d z o.
– Blaise? – przerwał moje myśli Smok. – Jak ty
właściwie pogodziłeś się z Granger?
– Listownie – odparłem bez większego
zainteresowania.
– A co takiego napisałeś? – naciskał Draco.
– Masz – rzuciłem mu świstek papieru.
Wiedziałem, że prędzej czy później zapragnie go zobaczyć, więc miałem go zawsze
przy sobie.
No, prawie zawsze.
Droga Hermiono,
Wiem, że pewnie nie uśmiecha Ci się
przeczytanie – a co dopiero odpisanie – na mój list, ale chcę, żebyś wiedziała.
A ja po prostu NIE MOGĘ dłużej wytrzymać z tą świadomością.
Ze świadomością, że jeszcze
Cię nie przeprosiłem.
Może i nigdy nie obrażałem Cię wprost, ale
jednak nigdy nie próbowałem jakoś poprawić Twojej sytuacji ze Ślizgonami (dajmy
na to – z Draconem). Najmilszy dla Ciebie i Twoich przyjaciół też nie byłem.
Chciałbym Cię przeprosić. Nie tylko w moim
imieniu, ale także w imieniu mojego najszczerszego przyjaciela – kogoś, kogo
nazywasz „Malfoy’em”.
Mam nadzieję, że mi – nam – wybaczysz.
Twój szczery przyjaciel
(jeśli tylko mi na to pozwolisz),
Blaise Zabini
– Przeprosiłeś też za mnie?! – zezłościł się
Draco, prawie rozrywając kartkę na strzępy.
– No – przytaknąłem. – A to odpisała –
rzuciłem kolejny świstek.
Odrzucony list mojego autorstwa podniosła
Ariana i zaczęła go czytać.
Ale w tym momencie skupiałem się bardziej na
reakcji Smoka, niż Zbuntowanej.
Blaise,
Jestem zaskoczona listem, który od Ciebie
dostałam.
Mam nadzieję, że są to szczere przeprosiny, a
nie tylko jakiś żart, kpina, przez który później Ty i Malfoy będziecie mieli
kolejne powody, żeby się ze mnie naśmiewać.
Ryzykuję wiele – dajmy na to normalne życie w
szkole – ale wybaczam Ci. Niestety, Draconowi nie wybaczę, bo nie wierzę, że
jest zdolny do przeprosin. Do SZCZERYCH przeprosin, pragnę dodać.
Jeśli Malfoy sam mnie przeprosi postaram się
mu wybaczyć… wybaczyć te lata upokorzeń, które zafundował nie tylko mnie, ale
także moim przyjaciołom.
Twoja najszczersza przyjaciółka (jeśli tylko
na to pozwolisz),
Hermiona Granger
Twarz Draco zaczynała łagodnieć. Musiał
zauważeć, że tam, gdzie wspomniała o nim atrament był rozmazany.
Na pewno pomyślał coś w stylu: Hermiona
płakała. I to przez niego. Wiedziałem, że zawsze patrzył na łzy Miony pod kątem
– „szlama płakała. I to przeze mnie. Dobra robota”. Teraz jednak widział, że
Hermiona jest dziewczyną. Młodą kobietą… I, że to naprawdę PIĘKNA i MĄDRA młoda
kobieta.
Draco się zmienił. Bardzo się zmienił…
Uśmiechnąłem się pod nosem. To Ariana zmieniła
Smoka i czuł, że nie tylko swojego brata, ale też mnie.
Zbuntowana zmieniła nas ze sprawowania „troll”
na „wybitny”.
Fajne, podobały mi się te listy na końcu. jest dla nich szansa, a Hermiona to wyrozumiała czarownica. Mam nadzieję, że jednak nie będzie zbyt dobroduszna i "słaba".
OdpowiedzUsuńPodoba mi się postać Ariany, choć zostawiać ich, aż na godzinę? Nie ładnie.
Czekam na więcej ;)
Croy
P.S. Zapraszam do siebie http://black-redstart.blogspot.com/
Niedługo odwiedzę Twojego bloga (może jeszcze dzisiaj).
UsuńDługo myślałam nad tymi listami, ale już nie mogę się doczekać kiedy Draco i Hermiona się spotkają! :D (Dodam, iż uwielbiam Dramione, po prostu KOCHAM).
Ariana to w końcu "Anielica miotająca bólem", czego Ty się spodziewałaś? XD
Buziaki,
-ceilene
no w końcu :)
OdpowiedzUsuńjest super, bo rozdział jest dłuższy od poprzedniego i to o wiele.
Oh kiedy oni w końcu pojadą do Hogawrtu.
Chociaż nie wiem dlaczego, ale Blaise mi do Ariany nie pasuję, ale zobaczymy jak się akcja potoczy :)
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział :)
Abaune
Już w następnym rozdziale będzie opisana podróż do Hogwartu, a w czwartym zaczną się lekcje:-)
UsuńAle kiedy będzie - nie wiem. Dzisiaj zacznę go pisać. :D
Buziaki,
-ceilene