Jak na razie bardzo mi się podoba to, co wychodzi z tego bloga. Bardzo, bardzo, bardzo!
Miłej lektury:-)
Rozdział 5
Miłosne igraszki
Większość Hogwartu zamiast jeść i cieszyć się
wolnością przed rozpoczęciem lekcji spoglądała na dwie piękności – Arianę i
Hermionę, które gawędziły wesoło ze swoimi przyjaciółmi; blondynka z Blaise’m,
który nie mógł oderwać od niej oczu, a brunetka z Harry’m, który przyglądał się
dziewczynie z braterską – niemalże ojcowską – dumą.
Draco zajadał się jajecznicą, nie odrywając
stalowych oczu od mądrej i ślicznej Gryfonki.
– Ej, Smoku – zaśmiał się Zabini. – Zakochałeś
się czy co?
– Tak – odparł bez zastanowienia Malfoy. – W
jej figurze.
Blaise i Ariana wymienili między sobą
porozumiewawcze spojrzenia. Draco w końcu mógł być sobą, a nie własnym ojcem,
którego odgrywał – z powodzeniem – przez większość życia.
Zbliżała się dziewiąta, kiedy Złota Trójca
Slytherin’u zmierzała na wieżę, w której odbywało się wróżbiarstwo.
Wybiła dziewiąta, kiedy z Wielkiej Sali
wybiegła Hermiona, a za nią Harry i Ron. Na śmierć zapomnieli o wczesnych
zajęciach.
Trójka przyjaciół otworzyła gwałtownie drzwi,
przerywając tym samym przemowę profesor Trelawney.
– Odejmuję Gryffindor’owi po pięć punktów od
każdego – powiedziała surowo. Profesorka stała się niczym McGonagall. Wojna zmienia ludzi – co razem wynosi piętnaście punktów. Za karę was porozsadzam. Granger Hermiona
z Draconem Malfoyem, Potter Harry z Arianą Malfoy, Weasley Ron z Pansy
Parkinson.
Hermiona była zrozpaczona. Dlaczego akurat z
Malfoy’em?
Harry’emu nawet pasował taki przydział, za to
Blaise aż zrobił się czerwony na twarzy – z bezradności. „Dobrze, że to tylko
na wróżbiarstwie”, pomyślał.
– Macie tak siedzieć na każdej lekcji do końca
miesiąca, może to was nauczy dyscypliny – dodała Trelawney.
„Kurna, wykrakałem…”
Ron z rezygnacją siadł koło Pansy, której
najwyraźniej taki obrót spraw się podobał. Wyładniała, ale mimo to każdy
przystojny chłopak był zajęty albo niezainteresowany. Może i Weasley to nie
najlepszy kąsek, ale zawsze coś.
*
Hermiona siadła na skraju ławki, próbując
uzyskać jak największą odległość pomiędzy nią a Draconem.
Po chwili na jej dłoni spoczął piękny, biały
motyl, który po ułamku sekundy rozpadł się w złotych iskrach przemieniając się
w mały kawałek pergaminu z napisem
Wiesz,
że się mnie nie pozbędziesz? D.M.
Brunetka westchnęła cicho, ale w kącikach jej
ust pojawiło się coś na kształt uśmiechu. On chyba naprawdę chciał poprawić
relacje pomiędzy nimi… Zmienił się. Albo dopiero teraz ukazał prawdziwego
siebie.
Draco próbował skupić się na lekcji, kiedy na
jego nosie pojawiła się mała, czerwona różyczka. Nagle z cichym gwizdem
eksplodowała, na chwilę przemieniając się w złotego lwa, aby koniec końców
ukazać urywek pergaminu.
Wiem.
H.G.
„Coś mi się wydaje – pomyślał blondyn – że w
tym miesiącu będę się prześcigał z Granger na wymyślne sposoby dostarczenia
liściku.”
*
W tym samym czasie Ariana skupiała się na
lekcji, która strasznie się nudziła.
Po pierwsze – umiała to od jakichś dwóch lat,
bo w Beauxbatons wróżbiarstwo było stawiane bardzo wysoko.
Po drugie – nienawidziła wróżbiarstwa.
Dlatego też pisała z Harry’m liściki.
Zbuntowana i bliznowaty nie wykorzystywali swoich czarodziejskich zdolności tak
jak Hermiona i Draco – bo po prostu im się nie chciało.
Jak się
podoba szkoła? H.P. – „Boże, co za idiotyczny pomysł, aby zacząć rozmowę.”
Okay,
praktycznie już wszystko o niej wiem – z Historii Hogwartu i z opowieści
Dracona i Blaise’a. A.M. – „Serio nie możesz wymyślić nic lepszego?”,
skarciła siebie w myślach Ariana.
Ty i Ma
Draco musicie się cieszyć, że się znowu widzicie. Może opowiesz mi Waszą
historię? H.P. – „Żałosna imitacja umówienie się na spotkanie”, Harry
uważał wszystko co pisał za idiotyzm.
Jasne,
ale może po lekcjach? Na błoniach o 17:00? A.M. – „Załóżmy, że tak miało
być”, westchnęła w myślach Ariana.
Mi tam
pasuje. H.P.
Na tym zakończyła się ich – jakże błyskotliwa
– rozmowa. Blaise widział każdy wymieniony pergamin, a później ożywienie
Ariany, które trwało aż do końca dnia; ale teraz nie o tym mowa.
*
Ron siedział wyprostowany jak struna. Nie mógł
się skupić na czymkolwiek. Czuł na swojej nodze dłoń Pansy, która wędrowała
coraz wyżej po jego spodniach. Nagle, kiedy dłoń Ślizgonki dotarła bardzo
wysoko, wypuścił z siebie głośno powietrze i gwałtownie odsunął się w bok,
uciekając od delikatnej dłoni. Ron bał się swoich własnych odczuć.
***
Lekcja się
zakończyła, a Weasley wybiegł z klasy jak poparzony. Trelawney spojrzała za
nim, zaskoczona, a następnie mruknęła pod nosem:
– Chyba nie
chce się spóźnić na następną lekcję…
Hermiona
wyszła za Draconem, trzymając w dłoni białą różyczkę, która zaraz po zajęciach
miała się samoistnie spalić, ukazując ukrytą wiadomość od blondyna. Brunetka
ruszyła w kierunku lochów, przygotowana na dosłownie wszystko. Dziewczyna miała
coraz większą ochotę przebaczyć blondynowi. Dalej jak na niego patrzyła czuła
gdzieś głęboko w sobie palącą nienawiść, która już powoli – jakby niechętnie –
ustępowała.
Z kolei
Harry szedł przepełniony szczęśliwą energią. Spotka się z Arianą… Z tą śliczną,
blondwłosą anielicą.
*
Draco był
zadowolony z siebie. Chyba zrobił wrażenie na Gryfonce, a na tym najbardziej mu
zależało. Na eliksirach porozmawia z Blaise’m i zwierzy się Snape’owi. W jednej
chwili szczęśliwe uczucie się gdzieś ulotniło, a twarz Ślizgona znów stała się
blada z przerażenia. Właśnie sobie uświadomił, że już nigdy więcej nie zwierzy
się Snape’owi, bo Severus nie żyje. Czarny Pan go zabił. Draco coraz bardziej
czuł, że nienawidzi tego zimnego drania, który zniszczył mu całe życie. Dobrze,
że Potter się go pozbył.
Ariana szła
przez korytarze, nie zwracając najmniejszej uwagi na pożądliwe spojrzenia
męskiej części Hogwartu. Myślała tylko o tej radosnej, opalonej twarzy, o
nosie, na którym spoczywały czarne okulary i o czole z blizną w kształcie
błyskawicy skrytym pod czarnymi włosami zawsze pozostawionymi w nieładzie.
Z kolei
Blaise był wściekły. Na Potter’a, na Arianę, a najbardziej na samego siebie.
Musi zwrócić na siebie uwagę Malfoy, jeśli tego nie zrobi nie popuści sobie do
końca życia.
***
Hermiona
zajęła miejsce na tyłach klasy. Nie minęło więcej niż trzy minuty, kiedy obok
niej usiadł Draco. Wszystko stało się tak nagle – żarówka nad nimi zgasła,
wypuszczając z siebie miliony iskier, które przemieniły się w podarty pergamin.
Szczątki kartki znalazły się na ławce i Granger już miała zamiar wyśmiać
Ślizgona za nieudane zaklęcie, kiedy kawałki się złączyły w kształt serca, a w
środku były tylko trzy słowa:
Wyglądasz dziś pięknie.
Gdyby nie
to, że Hermiona zapamiętała pismo Dracona z poprzedniej lekcji, pomyślałaby, że
to ktoś inny. Żarówka nad ich ławką ponownie się zapaliła.
Granger
obróciła się w stronę Malfoy’a, pytająco unosząc brew.
– Taka
prawda – wzruszył ramionami blondyn, po czym zaczął wyjmować książki.
– Mam ciebie
naprawdę dość – syknęła Hermiona. W jej głowie rodził się powoli plan, który
zaboli Ślizgona, jeśli naprawdę coś do niej czuje. Dziewczyna uśmiechnęła się
pod nosem i zaczęła przygotowywać się do zajęć.
***
Harry nie
widział Rona odkąd ten wybiegł po lekcji wróżbiarstwa, ale teraz nie on
zaprzątał jego myśli.
Lekcje się
już skończyły, więc bliznowaty mógł się w końcu przygotowywać do spotkania z
Arianą.
*
16:00
„Co mam
ubrać? Przebierać się w ogóle?”, Malfoy stała przed garderobą, nie mogąc się na
cokolwiek zdecydować.
16:15
„Tak,
przebiorę się”, Ariana weszła głębiej, przeglądając sukienki.
16:32
„Ta jest w
porządku”, blondynka zdjęła z wieszaka ciemnozieloną sukienkę do połowy ud.
Szybko się w nią ubrała.
16:47
„O, te buty
będą idealne”, dziewczyna nasunęła na nogi czarne trampki za kostkę.
16:53
„Zrobić coś
z włosami? – pomyślała Malfoy’ówna, rozczesując splątane pasma. – Uczeszę je w
kłosa.”
16:58
„Idealnie.”
Ariana – w pełni
gotowa na spotkanie – zbiegła pospiesznie do Pokoju Wspólnego. Po chwili
pędziła przez lochy, ominęła Wielką Salę i znalazła się na błoniach. Blondynka
wdychała głęboko świeże powietrze.
„Dobrze, że
jest jeszcze ciepło, bo nawet nie pomyślałam o jakimś swetrze”, westchnęła
Ślizgonka i ruszyła w stronę Potter’a, który stał przy jeziorze.
***
Hermiona
siedziała na parapecie w swoim pokoju i przyglądała się Harry’emu. Trwał
samotnie przy jeziorze od piętnastu minut. Gryfonka zerknęła na zegarek; 17:04.
Po chwili
dziewczyna zobaczyła blondwłosą postać ubraną w ciemnozieloną sukienkę. Ariana.
Brunetka zauważyła z zaskoczeniem, że jeszcze nie miała okazji z nią
porozmawiać. Malfoy przypomniała jej też o swoim bracie – o białej róży, którą
dostała na wróżbiarstwie. I o planie. Trzeba go wcielić w życie.
Hermiona
wyjęła różyczkę z torby. Kwiat spalił się dokładnie w chwili
zetknięcia z promieniami zachodzącego słońca. Dziewczyna zamiast róży trzymała
w dłoni pierścionek, w który wetknięty był kawałek pergaminu.
O 18:00 w Sowiarni? D.M.
Gryfonka
uśmiechnęła się pod nosem. Przyglądała się biżuterii; srebrny pierścień z
ciemnozielonymi kamieniami szlachetnymi. Piękny.
„Na razie
nie mogę go nosić – pomyślała Hermiona. – Najpierw plan. Mogę go zacząć
realizować już teraz.”
Dziewczyna
szybko wybrała jakieś wyzywające ubrania; zielona minispódniczka i szara bluzka
z dużym dekoltem. Popsikała się swoimi najlepszymi perfumami i posmarowała usta
malinową szminką. Gryfonka wyprostowała włosy prostym zaklęciem.
„Muszę
znaleźć Blaise’a.”
__________________________________________________________________-
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Buziaki,
-ceilene
Po pierwsze, przepraszam, że tak późno, ale wczoraj byłam zajęta swoim blogiem. Nowy rozdział, sama rozumiesz.
OdpowiedzUsuńA teraz tekst. Jak dla mnie akcja zaczyna się rozkręcać. podoba mi się pomysł z wiadomościami Draco i Hermiony. Pomysłowe i oryginalne, jeszcze czegoś takiego nie widziałam.
Dodatkowo "rozmowa" Herry'ego i Ariany... jak widać chłopak nie najlepiej sobie radzi nawet z liścikami.
Biedny Draco, widać, że brakuje mu Severusa, i nie ma się co dziwić, w końcu byli całkiem blisko przed jego śmiercią.
Uśmiałam się najbardziej przy Ronie. Jak zwiewał z sali mogłam sobie to wyraźnie wyobrazić, biedny Weasley...
No i końcówka. Hermiona szykuje się na spotkanie z Draco, a Ariana idzie do Harry;ego
Nie mogę doczekać się ciągu dalszego.
Croy http://black-redstart.blogspot.com/
Nic się nie stało, ja muszę się w końcu zebrać w sobie i przeczytać Twojego bloga:-)
UsuńWiesz, że przy każdym Twoim komentarzu się uśmiecham?
Niszczę życie moim bohaterom:)
Rozdział szósty powinien się pojawić dzisiaj.
Buziaki,
-ceilene
Znam ten uśmiech, bo to samo mam u siebie.
UsuńWcale nie niszczyć, to jeszcze nic, mogą mieć gorzej ;)
Czekam
Croy
Croy, oni JUŻ mają gorzej.
UsuńDokończę szósty rozdział i sama się o tym przekonasz:-)
-ceilene